nią tępym wzrokiem jak w obraz. Mówiło się, że to zawodowo, gdyż handlował fałszywymi Corotami, Noakowskimi, Pankiewiczami. Poza tym był redaktorem syndykalistycznego dwutygodnika i uważał się za radykalnego lewicowca. Wyszli na skrzypiący <page nr=10> śnieg. Kłęby mroźnej pary przewinęły się po podłodze jak włochate motki białej bawełny.<br>W ślad za Tomaszem do kantoru majestatycznie wtoczyły się taneczne_ pary, pokręciły się sennie koło stołu, majolik i kartofli, starannie omijając zacieki pod oknem, i zostawiwszy czerwone ślady wyszły. Maria poderwała się od stołu, poprawiła automatycznym ruchem włosy i powiedziała:<br>- Muszę już iść, Tadeusz. Kierownik prosił, żeby zaczynać wcześniej.<br>- Masz jeszcze dobrą godzinę czasu - odrzekłem.<br>Okrągły