nie tylko górala, ale nawet żywej duszy. Wokół nie było żadnego osiedla, tylko lasy i małe, ostańcowe skałki.<br>- Co robić? - zastanawiał się głośno komandor - przecież nie możemy przerwać rajdu z powodu jakiegoś tam pijanego górala, który pojawia się i znika...<br>- Tak, a jeśli się znów pojawi i spowoduje wypadek - wtrącił kapitan - co wtedy będzie?<br><page nr=65><br>- A co radzisz? - spytał komandor.<br>- Góral szedł zdaje się w stronę mety-mówił kapitan. - Ostatni raz widziano go o dwa kilometry stąd, przy mostku. Daleko nie uszedł. Kawałek dalej, no, pięćset, sześćset metrów postawimy plutonowego. Niech pilnuje i wypatruje górala. Plutonowy, tego pijaka zatrzymać natychmiast. Wy, sierżancie