bezpieki, uzgodnił to ze swoim ministrem w Warszawie. <br>- No, proszę, jakie to baranki boże, na wszystko się godzą. A może to jednak wilki w owczej skórze, jak pan myśli, panie majorze?<br>- Dotrzymają słowa. <br>- Jak się naszym ludziom kazali ujawniać, też twierdzili, że dotrzymają słowa. <br>- To już są inne czasy, panie kapitanie. Mamy pięćdziesiąty dziewiąty rok. Proszę pomyśleć o tych chłopcach, jeżeli pan nie ustąpi, któryś z nich może zginąć. <br>"Grom" pokiwał w milczeniu głową. <br>- Gdybym nie myślał o nich, to bym się tutaj okopał, jeszcze drugie tyle wojska nie dałoby mi rady. A potem nocą spaliłbym trzy wsie: Brzeziny, Studziannę i