Typ tekstu: Książka
Autor: Newerly Igor
Tytuł: Pamiątka z Celulozy
Rok wydania: 1973
Rok powstania: 1952
jej oddech na skroniach, i w tym gorącym tchnieniu kłamstwem było, psu na budę, jakoby kochał dlatego, że wykształcona, że od niego mądrzejsza. Pragnąłby jej tak samo, gdyby nawet jak Weronka ledwo liczyć umiała na zapałkach.

Cywil jednak ziewnął i stanął jak wyżeł pośrodku, ogarniając spojrzeniem całą izbę. Szczęsny potarł kark. - Może rzeczy pokazać? - była w tych słowach ulga i pogarda.
- Nie, co mi tam pokażecie... Chodźmy.
Obeszli sad, do kępy lip i kasztanów, przez które wypaloną cegłą przeświecały szczątki murów pałacowych i biała, urągająca niebu kolumna.
- Są tu czyjeś ślady - zauważyli na rumowisku. - Po co tu chodzicie?
- Za potrzebą, panie
jej oddech na skroniach, i w tym gorącym tchnieniu kłamstwem było, psu na budę, jakoby kochał dlatego, że wykształcona, że od niego mądrzejsza. Pragnąłby jej tak samo, gdyby nawet jak Weronka ledwo liczyć umiała na zapałkach.<br>&lt;gap&gt;<br>Cywil jednak ziewnął i stanął jak wyżeł pośrodku, ogarniając spojrzeniem całą izbę. Szczęsny potarł kark. - Może rzeczy pokazać? - była w tych słowach ulga i pogarda.<br>- Nie, co mi tam pokażecie... Chodźmy.<br>Obeszli sad, do kępy lip i kasztanów, przez które wypaloną cegłą przeświecały szczątki murów pałacowych i biała, urągająca niebu kolumna.<br>- Są tu czyjeś ślady - zauważyli na rumowisku. - Po co tu chodzicie?<br>- Za potrzebą, panie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego