pielęgniarka przy jakiejś okazji<br>powiedziała, że ten stary człowiek odkładał swój urlop, aby<br>dopilnować gojenia się moich ran, takich śmiesznych ran, nieprawdaż?<br>- nie wiem, dlaczego pomyślałem o starych Polakach, którzy przecież<br>tak łatwo nie giną.<br> Akurat tego dnia, kiedy wracałem od chirurga, napotkałem na<br>korytarzu posępny kondukt, który opuszczał naszą karmazynową salę.<br> Na ów widok przystanąłem ze ściśniętym sercem.<br> Czterech moich towarzyszy niosło mary, na których spoczywał<br>Dziadek wyciągnięty jak na żołnierskim, polowym łóżku.<br> Oblicze miał szare, spowite całunem śmierci, mizerne.<br> Okrutna w nim zaszła przemiana.<br> Widziałem dumny jego profil, wysokie czoło, lecz to, co było<br>niezłomne i harde w tym