Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
się z łóżka jak sprężyna, aż odskoczył i przyczaił się natychmiast, gotów mnie poskromić, ale ja już byłem poskromiony przez drański ból rozjątrzonych pośladków, więc stęknąłem głucho i powlokłem się jak wałach niezdolny wierzgnąć kopytem.
Watażka narzucił mi na ramiona mój zielony szynel i popchnął mnie lekko ku drzwiom.
W karmazynowej sali nie była nikogusieńko - więc jednak spałem - wszyscy musieli wcześniej wyjść.
Na korytarzu uwijały się jazgotliwe baby ze szczotkami i kubłami, w których maczały szmaty.
Nawoływały się od krańca do krańca pawilonu tym uroczym dyszkantem przekupek, który w mężczyźnie musi budzić chęć zemsty na całej rozbuchanej babskości.
Później miałem się
się z łóżka jak sprężyna, aż odskoczył i przyczaił się natychmiast, gotów mnie poskromić, ale ja już byłem poskromiony przez drański ból rozjątrzonych pośladków, więc stęknąłem głucho i powlokłem się jak wałach niezdolny wierzgnąć kopytem.<br>Watażka narzucił mi na ramiona mój zielony szynel i popchnął mnie lekko ku drzwiom.<br>W karmazynowej sali nie była nikogusieńko - więc jednak spałem - wszyscy musieli wcześniej wyjść.<br>Na korytarzu uwijały się jazgotliwe baby ze szczotkami i kubłami, w których maczały szmaty.<br>Nawoływały się od krańca do krańca pawilonu tym uroczym dyszkantem przekupek, który w mężczyźnie musi budzić chęć zemsty na całej rozbuchanej babskości.<br>Później miałem się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego