wciąż coś piszczało, skakał i kołysał się jak korab na sztormowej fali. Reynevan, prawdę rzekłszy, nigdy w życiu nie był nad morzem, a korabie widywał wyłącznie na obrazkach, nie wątpił wszakoż, że tak właśnie, nie inaczej, muszą one się kołysać.<br>- Pogaaaniaaaaj!<br>Na drodze pojawił się Huon von Sagar na tańczącym karoszu, kosturem wskazał dukt, sam puścił się weń galopem. Samson pomknął za nim, ciągnąc za wodze konia Reynevana. Reynevan ściągnął lejce, krzyknął na zaprzęg. <br>Dukt był wyboisty. Skarbniczek podskakiwał, kolebał się i piszczał. Odgłosy walki cichły za plecami. <br>*<br>- Nawet nieźle poszło - ocenił Buko von Krossig. - Całkiem nieźle... Tylko dwóch giermków ubitych