grosza, nic nie przepadło, papiery spod klombu wydłubałam i wsiadłam w pociąg do Szczecina. Znowu miałam tylko siatkę z rzeczami. Wszystko zostawiłam. Nie mogłam się pakować, <page nr=217> żeby mnie nie nakryli. Najcenniejsze drobiazgi zabrałam i ciuchy dobre. Kiecki zostały. W dżinsach byłam i w kurtce, wiedziałam, że nie zmarznę, a tyle kasy to jeszcze nigdy nie miałam. Pilnowałam tylko, żeby mnie nikt nie obrobił.<br>Do Szczecina nie dojechałam, bałam się. Wysiadłam w jakiejś dziurze i do zimy włóczyłam się po małych mieścinach. Odpoczęłam trochę od tego gnoju, pomagałam sprzątać po żniwach, później ziemniaki kopać. Zarobić nic nie zarobiłam, bo ludzie na wsi