zawiodły,<br>Nie pomogło powietrze.<br><br>W termometrze rtęć skoczna<br>Jutro się uspokoi.<br>Z próżnią przykro widoczną<br>Przestrzeń wnet się oswoi.<br><br>Poporzez wonność jodłową<br>Pójdą, każde w swą stronę,<br>Ciało - w ziemię lipcową,<br>Dusza w góry zielone.</><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>SKAZAŃCY</><br><br>Od lat już leczą sobie płuca<br>I krew im się ustami rzuca,<br>I gorączkują, kaszlą, plują,<br>Nad spluwaczkami medytują.<br><br>I schną powoli, ludzkie drzewa -<br>Jeszcze w nich szemrze, śwista, śpiewa,<br>Jeszcze są w stanie - o, ciekawi! -<br>Oglądać, jak ich kornik trawi.</><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>KANTYCZKA MORIBUNDÓW</><br><br>Od czarnej rozpaczy<br>Ustrzeż, wybaw nas.<br>Zwól, niech przeinaczy<br>Płuca nasze czas.<br><br>Od śmierci za życia<br>Ratuj, chroń nasz tłum.<br>Codziennego gnicia