Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
z kolei, z kolei moch.

W gwarze warszawskiej "moch" oznaczał rosyjskiego żandarma-Moskala.

Na podwórzu grywaliśmy nieraz w klasy i wtedy z okna sutereny przyglądał się nam Jędrek, syn stróża Bronisława, chłopiec o krzywych, rachitycznych nogach. Ciotka Aniela nie pozwalała nam zadawać się z nim, bo, jak mówiła, "Jędrek brzydko kaszle".

W ten sposób moją wiedzę o życiu wzbogaciły teraz takie pajęcia, jak żebrak, więzienie, "brzydki kaszel". Ale to było jeszcze nie wszystko. Pewnego dnia zjawił się na podwórzu zgarbiony stary Żyd z siwą brodą, w krymce na głowie oraz w wyświechtanej i wytartej aż do połysku kapocie. Na plecach dźwigał
z kolei, z kolei moch.<br><br> W gwarze warszawskiej "moch" oznaczał rosyjskiego żandarma-Moskala.<br><br>Na podwórzu grywaliśmy nieraz w klasy i wtedy z okna sutereny przyglądał się nam Jędrek, syn stróża Bronisława, chłopiec o krzywych, rachitycznych nogach. Ciotka Aniela nie pozwalała nam zadawać się z nim, bo, jak mówiła, "Jędrek brzydko kaszle".<br><br>W ten sposób moją wiedzę o życiu wzbogaciły teraz takie pajęcia, jak żebrak, więzienie, "brzydki kaszel". Ale to było jeszcze nie wszystko. Pewnego dnia zjawił się na podwórzu zgarbiony stary Żyd z siwą brodą, w krymce na głowie oraz w wyświechtanej i wytartej aż do połysku kapocie. Na plecach dźwigał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego