czego mu wnet pozazdrościłem.<br> Nasze katakumby odznaczały się niezwykłą akustyką, którą nie<br>mogłaby się poszczycić żadna z gotyckich katedr.<br> Były przysadziste, blisko trzymały się ziemi, ale głos w nich<br>pomnażał się i wielokrotniał, nie ulatywał w niebiosa strzeliście i<br>bez śladu.<br> Dzięki temu nawet taki śpiewak jak ja mógł przeżywać katharsis<br>Szaliapina, wszystką wspaniałość nieba i ziemi, a cóż dopiero taki<br>intruz, który - bądźmy szczerzy - śpiewał wielekroć lepiej ode mnie.<br> "Bądź pochwalon, Boże wielki"...<br> Jeśli nie był to sam anioł, może i mój Anioł Stróż, który sobie o<br>mnie na koniec przypomniał, to któż to był, u diaska?<br> Mimo ciekawości nie