Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 23
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
z Bibą, do niedawna piłkarzem miejscowego klubu, a dziś właścicielem modnej kawiarenki, pociągałem rakiję w jego miłej knajpce, kiedy zabił się ten dwudziestoletni chłopak. Telewizor nastawiony był na program chorwacki, ale bez dźwięku, bo z magnetofonu leciało "Mindżuszari". Kiedy ludzie się rozeszli od samobójcy, my z Bibą wróciliśmy do jego kawiarni. Patrzył smętnie na stłuczone szkło. Naprawa będzie drogo kosztować. Ten chłopak, który zbił szybę, pewnie przyjdzie następnego dnia i przeprosi. I co? I nic. Siedzimy znów nad rakiją w pustej salce, obok zaśmiewa się miejscowy Głupi Jasio, którego Biba żywi w zamian za sprzątanie. - Jeszcze kilka lat tej wojny i
z Bibą, do niedawna piłkarzem miejscowego klubu, a dziś właścicielem modnej kawiarenki, pociągałem rakiję w jego miłej knajpce, kiedy zabił się ten dwudziestoletni chłopak. Telewizor nastawiony był na program chorwacki, ale bez dźwięku, bo z magnetofonu leciało "Mindżuszari". Kiedy ludzie się rozeszli od samobójcy, my z Bibą wróciliśmy do jego kawiarni. Patrzył smętnie na stłuczone szkło. Naprawa będzie drogo kosztować. Ten chłopak, który zbił szybę, pewnie przyjdzie następnego dnia i przeprosi. I co? I nic. Siedzimy znów nad rakiją w pustej salce, obok zaśmiewa się miejscowy Głupi Jasio, którego Biba żywi w zamian za sprzątanie. - Jeszcze kilka lat tej wojny i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego