kiedyś ją przekroczymy, razem albo osobno...<br>a tymczasem nastąpiła zapowiadana zmiana, przestaliśmy być dziećmi Ojca Świętego i opiekę nad nami zamiast francuskich zakonników sprawowali teraz przedstawiciele polskich władz emigracyjnych, przeniesiono nas: mieliśmy tu tylko sypialnie, w szóstce, tym niewysokim domu przy jednej z wąskich uliczek Dżulfy, raz tonącej w kurzu, kiedy indziej grzęznącej w błocie, gdzie poznałem Andranika, Ormianina, tak jak przedtem na Czahor Bagh - Rahima, atletę, który uczył mnie sztuki zapaśniczej, i Sartapiego, studenta prawa, pięknego jak książę z bajki, bohater baśni z tysiąca i jednej nocy (i nie mogłam się w nim nie kochać i nie uwielbiać go, i nie