nędznym obecnym stanie, to się zrażą i nie zdoła ich już zjednać potem, gdy nadejdzie jej czas. Ale czy on nadejdzie? Nie nadejdzie, nie nadejdzie, życie jej zostało zmarnowane! Nie widziała dla siebie ni czasu, ni miejsca stosownego na świecie i chciała umrzeć młodo.<br>Tak bywało raz po raz, ale kiedy indziej brała się do tej lub owej roboty, śpiewała i cieszyła się, że żyje. Gdyż była młoda i miała Bogumiła. O tak, mogła śmiało dziękować losom, że wyszedłszy za mąż bez miłości, jego właśnie dostała. Bogumił był jej pociechą i ucieczką przed koszmarami, Bogumił okazywał jej ten podziw i to uznanie