władze ujawniły się kolejno pierwszego dnia, "londyńska" najpierw, "lubelska" po niej, świeżo tegoż dnia upieczeni "milicjanci", mundurów oni nie mieli, sami pomagali w grabieży.<br><page nr=33> Towarzysze z nocnych wędrówek zakładników powiadali później: - Bo pan byłeś głupi, panie Wyka. Trzeba było podjechać wozem i zabierać, póki czas, co lepsze. - Po dzień dzisiejszy, kiedy patrzę na zimne, trochę oschłe i dokładne światło warszawskich wedut <name type="person">Canaletta</>, widzę je zmieszanym z tym styczniowym światłem, wśród rozwianych firanek i wybitych szyb, zgoła nie pojmując, jak to się stało, iż nie utraciły one podówczas ani centymetra kwadratowego zamalowanej swej powierzchni.<br><name type="place">Haus Kressendorf</> leży nie opodal katowickiej szosy i