niej krzyczał. Zauważyła tylko, że dach samochodu uginał się pod skórzanymi walizkami i pudłami na kapelusze.<br> - Jak ta hołota chodzi! - Siedzący w środku były minister ocierał pot z czoła.<br> - Mogłeś ją przejechać - mruknęła podstarzała żona.<br> Skrzywił twarz z pogardą i ze złością wcisnął pedał gazu.<br> W ciągu pierwszych dni września, kiedy niemieckie wojska jeszcze nie otoczyły Warszawy, Iw odwiedziła wszystkich krewnych, byłych adoratorów, przyjaciół i znajomych, prosząc, by pomogli jej wyjechać z Polski. Nikt jednak z tych, którzy wyjeżdżali, nie znalazł dla niej wolnego miejsca.<br> Julia nie zamierzała uciekać przed najeźdźcami. Powtarzała, że się nie boi, bo przecież sama jest półkrwi