ich nie pomniejszać. "Wiesz, kiedy cię, Basiu, zobaczyłem...", dzwonek nie pozwolił mi skończyć zdania, "jutro wezmę cię na spacer, porozmawiamy" - powiedziałem prędko, "dobrze, a teraz niech pan otworzy". Poszedłem otworzyć, Wiator wszedł do mieszkania sprężystym krokiem, "wszystko w porządku" - zdążył mi powiedzieć w przedpokoju, a w pokoju, widząc butelkę i kieliszki, spytał niespokojnie "Basiu, dlaczego pijesz?", "namówiłem panią Barbarę, rozmawialiśmy o kwiatach mrozu na szybie, zrobiło się nam zimno" - odpowiedziałem, "jeden ci wystarczy, mam nadzieję", "tak, Henrysiu". Inżynier zmienił temat "wyobraźcie sobie, że podszedł do mnie taki miły chłopaczek i powiedział, że widział, jak łobuzy z sąsiedniego podwórka znęcali się nad