i złośliwości na nim wyładować, a także wyolbrzymiając jego niedołęstwo ukazać siebie w jak najkorzystniejszym świetle. Tym się zapewne tłumaczy fakt, że mimo wszelkich głupstw, jakie Kantara popełniał, mimo całej jego nieudolności w pracy, stary Pancer, podlegając nieświadomie życzeniom ogółu, nie wydalał go z interesu. Nawet Roman, pomagając mu, nie kierował się współczuciem, jak w stosunku do starego Jawory, lecz podświadomą obawą, by kozioł ofiarny nie popełnił zbyt rażących głupstw, w następstwie których mógłby otrzymać wypowiedzenie pracy.<br>- Z pana też ciężki frajer, że mu pan pomagasz - wtrącił się Miecio Sierpowski - on panu ani palcem w bucie nie kiwnie , choćby stał z