Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 3(151)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
przesiąść. I widząc nadjeżdżający akurat tramwaj, gwałtownie weszła na jezdnię. Myślała widocznie, że zdąży między jednym autem, a drugim. A może poślizgnęła się, straciła równowagę i dlatego wpadła pod samochód, który z kolei próbował zdążyć przed zmianą świateł?
Tak w każdym razie sugerowali świadkowie zdarzenia. Tak też tłumaczył się przerażony kierowca samochodu, który potrącił dziewczynę, powtarzając w kółko, że przecież on jechał prawidłowo, a to ona mu wyskoczyła pod koła. Ktoś zaraz wezwał pogotowie, ktoś inny zdjął własną kurtkę i okrył zszokowaną dziewczynę, jeszcze ktoś pozbierał do plecaka jej zeszyty, notatki i drobiazgi osobiste. "Wtedy chyba nic mi nie zginęło - powie
przesiąść. I widząc nadjeżdżający akurat tramwaj, gwałtownie weszła na jezdnię. Myślała widocznie, że zdąży między jednym autem, a drugim. A może poślizgnęła się, straciła równowagę i dlatego wpadła pod samochód, który z kolei próbował zdążyć przed zmianą świateł?<br>Tak w każdym razie sugerowali świadkowie zdarzenia. Tak też tłumaczył się przerażony kierowca samochodu, który potrącił dziewczynę, powtarzając w kółko, że przecież on jechał prawidłowo, a to ona mu wyskoczyła pod koła. Ktoś zaraz wezwał pogotowie, ktoś inny zdjął własną kurtkę i okrył zszokowaną dziewczynę, jeszcze ktoś pozbierał do plecaka jej zeszyty, notatki i drobiazgi osobiste. &lt;q&gt;"Wtedy chyba nic mi nie zginęło&lt;/&gt; - powie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego