to, co chce światu za jej pomocą powiedzieć, w żelazny (ściślej, aluminiowy) gorset sześciu wytłoczonych w blasze liter.<br> Nie inaczej niż w wypadku sonetu, artystyczne rezultaty bywają różne. Uprawiając na co dzień czytelnictwo tablic rejestracyjnych (a trudno go nie uprawiać, skoro w tym kraju znaczną część dnia spędza się za kierownicą), ma się najczęściej do czynienia, tak samo zresztą jak przy zgłębianiu innych gatunków literatury masowej, z konwencjonalnością, nudą i tandetą. Tablica, która swoje sześć lub mniej liter wykorzystuje po to, aby obwieścić światu imię (JANET) lub nazwisko (PETERS) właściciela, to oczywiście szczyt banału. Nasuwa się też w jej wypadku zgryźliwe