Narodowy Fundusz Zdrowia może się cieszyć, że dzięki coraz większej liczbie tzw. <orig>generyków</> (tańszych kopii specyfików oryginalnych) na listach refundacyjnych wyda na nasze leczenie mniej pieniędzy niż w sytuacji, gdyby musiał zwracać aptekom pieniądze za sprzedaż leków oryginalnych (są o 30, 70, a nieraz nawet 200 proc. droższe). Ale każdy kij ma dwa końce - by pokryć straty wynikające z mniejszej refundacji, koncerny farmaceutyczne wciskają nam swoje produkty dostępne bez recept: na katar, ból głowy oraz cały szereg wydumanych chorób, o których dawniej nie pomyślelibyśmy, że można je czymś leczyć (proces starzenia, cellulit, łysienie, roztargnienie). Strategia kreowania problemów zdrowotnych bardzo się producentom