którzy dobrze znosili kołysanie byli: Nocny Śpiewak, który nadal odsypiał działanie narkotyku, Wężownik i, o dziwo, Myszka. Choć ten ostatni był tak przerażony, że zwinął się w kłębek na koi, zamknął oczy i zasłonił uszy rękami, by odgrodzić się od tego, co słyszeli inni - jękliwego trzeszczenia wręg pod naporem szalejącej kipieli.<br>"Kamyk, na Miłosierdzie, nie wymiotuj choć przez chwilę! Przenicujesz się!" - To był Koniec, sam wymęczony do ostatnich granic.<br>"To mają być te dramatyczne przygody na morzu?" - wtrącił się Stalowy. - "Zawsze bardzo lubiłem huśtawkę... ale bardzo... bardzo chciałbym już zejść!"<br>Ale zejść nie było można. Statek, miotany burzą, podskakiwał wściekle niczym