trójki: woźnica, sympatyczny młody Pers w szerokich szarawarach i luźnej bluzie, okazuje się ogromnie miły, uśmiecha się do nas, całuje w usta, ściska i poklepuje po tyłkach, a że nie znamy jeszcze bliżej miejscowych obyczajów i upodobań, przyjmujemy to jako oczywisty dowód życzliwości,<br>a tymczasem osiołek raźno przebiera nogami i kiwa łbem jak Gałka w Paninie, drogi ubywa i, podśpiewując, zajeżdżamy z fantazją, niemal przed sam nasz zakład, no, niezupełnie: musimy przebiec wąski zaułek, wzdłuż strumyka, a potem brodząc po kolana w wodzie, zgięci wpół, wślizgujemy się z brzegu na dziedziniec, po czym z głównego balkonu na pierwszym piętrze wspinamy się