łączenie powagi i karykatury aż do rozpaczy, łączenie prawdy i fikcji aż do zgonu, łączenie rzeczywistości i wyobrażeń aż do dziwactwa. Właśnie taki jest Molierowski Komandor w "Dom Juanie", antyteza żywego ciała, antyteza cielesnego człowieka, kamień jako ideał ludzki. Ale to on właśnie, ów komiczny, pretensjonalny, anachroniczny posąg cmentarny, który kiwa głową, chodzi i gada, to ów prawdziwie antyhumanistyczny, groteskowy, absurdalny symbol człowieczeństwa, to on właśnie jest w komedii Moliera narzędziem wyroków Niebios na tej ziemi. Kpina.<br>Tak. Śmiertelna jednakże. Nie zapominajmy, że ta komedia kończy się śmiercią, i to straszliwą, inkwizycyjną: spaleniem żywcem. Absurd szczytowy. Lecz czyż nie palono ludzi