Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
nogami, oraz jego
matkę pochyloną nad nim, wśród lamentu drącą paznokciami twarz i rwącą włosy.

- Aż mnie zamroczyło, kiedy usłyszałam krzyk... - opowiadała jedna z kobiet.
- Wybiegłam, patrzę: trup. Leży bez ruchu, spod włosów płynie krew...
- Ha, pewnie... - potakiwały. - Spadł na głowę. Musiał się zabić. No i powiedzcie...
Zgodnym ruchem poczęły kiwać głowami. Pomyśleć: ten sam Eutychus w godzinę
później siedział przy wieczerzy żywy i cały, tyle że z obwiązaną głową. I znowu
tłum stłoczył się w górnej izbie, znowu w mętnym blasku wielu oliwnych lamp
- w większym tylko jeszcze niż poprzednio napięciu - słuchali chropowatych
słów mówiącego. Słów tych kobiety nie umiały
nogami, oraz jego <br>matkę pochyloną nad nim, wśród lamentu drącą paznokciami twarz i rwącą włosy. <br><br> - Aż mnie zamroczyło, kiedy usłyszałam krzyk... - opowiadała jedna z kobiet. <br>- Wybiegłam, patrzę: trup. Leży bez ruchu, spod włosów płynie krew...<br> - Ha, pewnie... - potakiwały. - Spadł na głowę. Musiał się zabić. No i powiedzcie...<br> Zgodnym ruchem poczęły kiwać głowami. Pomyśleć: ten sam Eutychus w godzinę <br>później siedział przy wieczerzy żywy i cały, tyle że z obwiązaną głową. I znowu <br>tłum stłoczył się w górnej izbie, znowu w mętnym blasku wielu oliwnych lamp <br>- w większym tylko jeszcze niż poprzednio napięciu - słuchali chropowatych <br>słów mówiącego. Słów tych kobiety nie umiały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego