krupnik z wędzonką, zadowolone i syte beknięcia, pocałunek po kolacji, usta pełne dymu, łajanie dzieci i zaganianie ich do kąpieli w parującej balii, ich zaróżowione od snu buzie, mężowskie ręce pod ciężką pierzyną. Codziennie to samo - wiara, nadzieja i miłość.<br>Mock podszedł pod drzwi gabinetu Hartnera i położył dłoń na klamce.<br>"W tych czynszowych domach - myślał - w tych zakopconych kuchniach, pod zapluskwionymi tapetami mieszka jeszcze inna cnota, cnota nieewangeliczna, która nie mogła znaleźć dla siebie miejsca w sterylnie czystym, pięciopokojowym apartamencie przy Rehdigerplatz. Ta cnota nie dała się tam przyciągnąć ani siłą, ani pochlebstwem, ani drogim prezentem, nie chciała tam zostać