się, czy mam skakać, czy też poczekać na przypływ, który się właśnie niedawno zaczął i powinien podnieść poziom wody o te dwa metry. Przypomniałam sobie, że kulminacyjny punkt przypływu wypada gdzieś około północy, uznałam, że to za długo, rozważyłam normalną drogę, to znaczy wbite w skałę klamry, i zlazłam po klamrach.<br>Rozejrzawszy się trochę niepewnie, stwierdziłam przede wszystkim, że jak na mnie jedną jacht jest okropnie duży. Następnie rozpoczęłam zwiedzanie.<br>Na samej górze znajdowała się sterówka, której wnętrze zostawiłam sobie na koniec, przed sterówką zaś sterczało z pokładu coś jakby stalowy, nieco nachylony drąg. Po namyśle uznałam to za słoneczny zegar