mnie nie skrzywdził, Miłościwa Pani, i zdrów jestem. Żona moja ciężko zachorowała, moja pomoc i opiekunka dziatek naszych leży w niemocy... <orig>Jeszczem</> nie zarobił tyle, by jej lekarstwo kupić, by jej ulżyć.<br>I łzy ciężkie spływały po strapionej twarzy murarza. <br>Królowa postawiła nogę na leżącym obok kamieniu, odjęła piękną, złotą klamrę od swego sandała. <br>- <orig>Weźmij</> to - rzekła - idź zaraz, kup, co potrzeba chorej i dziatkom twoim. Nie smuć się. Bóg cię pocieszy. <br>I poszła królowa Jadwiga na Zamek, a robotnik pobiegł do domu uradowany wielce. <br>Gdy wrócił do pracy, był wesół jak inni. <br>Chwycił swój młot, przystąpił do kamienia, by kończyć