Zatrzymał się i powoli odwrócił. Rzadko zaczepiano go na ulicy. Pomimo że ludzie zdążyli już przyzwyczaić się do obecności Liścia, wciąż się go bali.<br>Mężczyzna był stary, średniego wzrostu, ubrany raczej ubogo - w lnianą koszulę i spodnie, na nogach miał łapcie, a na głowie słomiany kapelusz. Doron nie potrafił odczytać klanowego tatuażu na policzku starca.<br>- Niech dłonie twe będą mocne - mężczyzna powitał Dorona pozdrowieniem wolnych drwali. Liść pochylił głowę z szacunkiem należnym wiekowi.<br>- Panie, pochodzę z rodziny Omi, tniemy drzewa na wschód od Hoewl - mężczyzna mówił szybko, jakby bał się, że Doron zaraz odejdzie. - Mój wnuk, najstarszy, Illomi, przyszedł na turniej