nawet pięćdziesiąt dwa procent, będzie się musiał, doszedłszy do władzy, liczyć z racjami drugiej strony. Ani więc Juszczenko nie będzie tak beztrosko proeuropejski, ani Janukowycz jednostronnie putinowski. Innymi słowy, przesadzone są zarówno nadzieje związane z pierwszym, jak i demonizowanie drugiego.<br><br>Nie to jest wszakże najważniejsze. Opinia publiczna lubi wierzyć w klarowne czarno-białe układy i ma do tego, niestety, święte prawo. Inaczej z politykami. Ci rozumieć powinni (rzecz wydawałoby się elementarną), że ostatecznie władze w kraju będącym naszym strategicznym sąsiadem obejmie albo Juszczenko, albo Janukowycz. Umilkną protesty (bardzo zresztą wstrzemięźliwe w zachodniej Europie), skończą się ewentualne sankcje, uznawania i nieuznawania, a