Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
gdzie już się odezwało powolne i smutne śpiewanie wieczorne. Teraz rozdzwonił się kościół w Górnych Młynach, rześko i wesoło, jakby witając nowych mieszkańców. Gdzieś w Podjelniakach huczała brzozowa trąba pastusza. Słońce pogrążało się już w ziemi jak w czarnej skarbonce. Polek jął wolno schodzić ze wzgórza nazywanego "Koliserce". Minął parkan klasztorny, przez którego szpary wyciekał gęsty i zawiesisty maliniak. Wszedł na drogę gorącą, pełną sypkich śladów. Koło domu Małpowskich leżał pan Staś i patrzył w niebo. Za torami kolejowymi podnosiły się już mgły. Polek usiadł na krawędzi urwiska, które zeschłą glinianą ścianą spadało stromo ku Jaskuli. Nie tak dawno wdzierał się
gdzie już się odezwało powolne i smutne śpiewanie wieczorne. Teraz rozdzwonił się kościół w Górnych Młynach, rześko i wesoło, jakby witając nowych mieszkańców. Gdzieś w Podjelniakach huczała brzozowa trąba pastusza. Słońce pogrążało się już w ziemi jak w czarnej skarbonce. Polek jął wolno schodzić ze wzgórza nazywanego "Koliserce". Minął parkan klasztorny, przez którego szpary wyciekał gęsty i zawiesisty maliniak. Wszedł na drogę gorącą, pełną sypkich śladów. Koło domu Małpowskich leżał pan Staś i patrzył w niebo. Za torami kolejowymi podnosiły się już mgły. Polek usiadł na krawędzi urwiska, które zeschłą glinianą ścianą spadało stromo ku Jaskuli. Nie tak dawno wdzierał się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego