zamarły bez ruchu, a ja opadłem na mokre plecy.<br> Teraz, kiedy uczyniłem to wyznanie, oblewa mnie całego zimny pot.<br> Cudowny, albowiem umarła we mnie zmora.<br> Unicestwiłem ją, nie będzie pustoszyć mi duszy.<br> I trwoga znikła jak zaklęta.<br> I całe ciało lśni od potu.<br> Co za orzeźwiający pot!<br> Nie ów tłusty klej, wydzielina trwogi, lecz błogosławiony pot<br>oczyszczenia.<br> Pokrywa mnie rosą jak ziemię o brzasku.<br> Jestem szczęśliwy, albowiem wydarłem najgroźniejszy chwast, zakałę moich nocy <br>i dni.<br> Wniebowzięty, albowiem pieliłem do skutku duszę moją.<br> Teraz wiem, że będę mógł żyć.<br> W krystalicznej wolności.<br> Jeśli spowiedź moja nie obróci się przeciwko mnie tak<br>kategorycznie