jakąś piętę achillesową, słaby punkt, w który by się uderzyło. Ale to właśnie była typowa gadanina teoretyków: nie mieli pojęcia o tym, jaka miałaby to być mutacja, jaka zmiana, jak ją przeprowadzić, jak schwytać wielką liczbę tych przeklętych kryształków, nie wdając się w następną bitwę, w której mogli przecież ponieść klęskę gorszą od <page nr=149> wczorajszej. A gdyby nawet wszystko się udało, jak długo przyszłoby czekać na efekty tej dalszej ewolucji? Przecież nie dzień i nie tydzień. Więc jakże, mieli się kręcić wokół Regis jak na karuzeli przez rok, dwa, może dziesięć lat!? Wszystko to razem nie miało sensu. Rohan czuł, że przeholował