Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
że powinieneś być mu wdzięczny, że cię nie kopnął w tyłek. Zgoda, niech ma twardą rękę, inaczej nic by tu nie zdziałał. Wszystko by się rozmemłało w niebotycznym bałaganie. Ale te maniery koniokrada... Mam nadzieję, że nie ty wybierasz się za niego za mąż?
Zaśmiali się oboje. Fryderyk zamknął na klucz drzwi kantoru. Wonne powietrze stepu unosiło się nad pogrążoną w mroku budową. Gwiazdy świeciły. Gdzieś wpośród baraków zawodziła harmoszka i słychać było rozlewne kobiece głosy śpiewające ukraińską piosenkę. Ostrożnie omijali wertepy, belki, deski, pryzmy cegieł, Fryderyk przyświecał kieszonkową latarką. Napatoczył się nocny stróż w luźno wiszącym kożuchu, poprosił o ogień
że powinieneś być mu wdzięczny, że cię nie kopnął w tyłek. Zgoda, niech ma twardą rękę, inaczej nic by tu nie zdziałał. Wszystko by się rozmemłało w niebotycznym bałaganie. Ale te maniery koniokrada... Mam nadzieję, że nie ty wybierasz się za niego za mąż?<br>Zaśmiali się oboje. Fryderyk zamknął na klucz drzwi kantoru. Wonne powietrze stepu unosiło się nad pogrążoną w mroku budową. Gwiazdy świeciły. Gdzieś wpośród baraków zawodziła harmoszka i słychać było rozlewne kobiece głosy śpiewające ukraińską piosenkę. Ostrożnie omijali wertepy, belki, deski, pryzmy cegieł, Fryderyk przyświecał kieszonkową latarką. Napatoczył się nocny stróż w luźno wiszącym kożuchu, poprosił o ogień
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego