Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
tom nosił. Tera nie.
- Nie macie wiele pracy, Rosocha. Przyjdą pobory, otrzymacie zapłatę - próbowała ratować sytuację Marta. Wiedziała jednak, że stoi na przegranej pozycji.
- Nic mi pobory, czy jak tam. Niech milicjanty do wychodka nie lezą, niech srają za stodołą, w krzakach, co mi tam. Albo niech paniusia wychodek na klucz zamknie, żeby tylko państwo. Ja uprzątnę. Uny człowieka nie szanują, to i mnie nie wola im sługiwać.
- Dobrze, Rosocha, przekażę, coście mówili, panu Surmie.
Zdziwił się. Sądził, że Marta będzie go przekonywać, miał widać w zanadrzu przygotowane argumenty. Ale Marta była zbyt zgnębiona śmiercią Azy i w ogóle całym zajściem
tom nosił. Tera nie.<br> - Nie macie wiele pracy, Rosocha. Przyjdą pobory, otrzymacie zapłatę - próbowała ratować sytuację Marta. Wiedziała jednak, że stoi na przegranej pozycji.<br> - Nic mi pobory, czy jak tam. Niech milicjanty do wychodka nie lezą, niech srają za stodołą, w krzakach, co mi tam. Albo niech paniusia wychodek na klucz zamknie, żeby tylko państwo. Ja uprzątnę. Uny człowieka nie szanują, to i mnie nie wola im sługiwać.<br> - Dobrze, Rosocha, przekażę, coście mówili, panu Surmie.<br> Zdziwił się. Sądził, że Marta będzie go przekonywać, miał widać w zanadrzu przygotowane argumenty. Ale Marta była zbyt zgnębiona śmiercią Azy i w ogóle całym zajściem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego