Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
jazdy, a setką to może ze dwa razy w życiu jechałem, jakem był jeszcze młody, dla fantazji, przed pannami się popisywać. Po gorzale, panie. Ale żeby tak na trzeźwo kark sobie łamać, to nie dla mnie.
Wspięli się mozolnie na wzniesienie, przed nimi szosa opadała ostro w dół. Kurawicz przekręcił kluczyk w stacyjce. Motor ucichł; słychać było tylko szum opon.
Sadowskiego zamurowało.
- Co pan robi? - wyjąkał.
- A co się ma wacha po próżnicy marnować. Dziewięć złotych za litr pan Piekarski płacił, bo na niebieskiej jedziemy. A ja taki człowiek jestem, że i o cudze dbałość potrafię mieć.
Sadowski rozejrzał się bezradnie
jazdy, a setką to może ze dwa razy w życiu jechałem, jakem był jeszcze młody, dla fantazji, przed pannami się popisywać. Po gorzale, panie. Ale żeby tak na trzeźwo kark sobie łamać, to nie dla mnie.<br>Wspięli się mozolnie na wzniesienie, przed nimi szosa opadała ostro w dół. Kurawicz przekręcił kluczyk w stacyjce. Motor ucichł; słychać było tylko szum opon.<br>Sadowskiego zamurowało.<br>- Co pan robi? - wyjąkał.<br>- A co się ma wacha po próżnicy marnować. Dziewięć złotych za litr pan Piekarski płacił, bo na niebieskiej jedziemy. A ja taki człowiek jestem, że i o cudze dbałość potrafię mieć.<br>Sadowski rozejrzał się bezradnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego