Todziu.<br>Położyła kartę na krześle i wróciła do kuchni. Zamknęła za sobą drzwi od alkowy, aby nie drażnił go zapach unoszący się z garnka.<br>"Też komediant, w samą porę wybrał się z pozdrowieniami. Popijemy, hę, niezły kawał". Lucjan wspomniał Antka, dziwacznego maniaka czystości. Mieszkali jakiś czas razem w Zakopanem. Ten kościsty, rudy młodzieniec kąpał się dwa razy dziennie, co pięć minut mył ręce i twarz. Cała rzecz była w tym, że kołnierzyka nie zmieniał dwa tygodnie, skarpetki rozpadały się na jego nogach, a ubranie świeciło różnokolorowymi plamami dawnych sosów, jajek i tłuszczów. Młodzieniec malował obrazy i groził, że nigdy ich nie