co jednakże wcale nie zdziwiło córki <br><page nr=218>.<br>Nakazany przez Adasia smutek, cętkowany rozpaczą, zasnuł dom jak dym z zepsutego pieca. Profesor rozmawiał szeptem z bratem, który zaniechawszy matematyki coraz częściej zaczął spoglądać na gwiazdy, słuszną tym budząc we wszystkich obawę, że zleciawszy z jednego konia będzie usiłował wygramolić się na drugą kobyłę, tym razem astronomiczną. Panna Wanda jedynie nie mogła się nagiąć do pogrzebowego nastroju i trapiła pana profesora rozmowami na temat Adasia: a jaki on mądry, a jaki przystojny, a gdzie on może być, o czym on myśli? Pan profesor odpowiadał jak umiał, zdumiony był jednakże niewypowiedzianie, kiedy uparta dziewczyna przyparła