jak kończyłam podstawówkę, miałam chłopca, cudnego blondynka, Wojtusia, w którym bujały się wszystkie dziewuchy w naszej szkole. Byłam z tego bardzo dumna i oczywiście kochałam go jak cholera, miłością ośmioklasistki. <br><page nr=198> Całymi wieczorami leżałam w ciemnościach, z ręka w majtkach, i wyobrażałam sobie, jak się z nim kocham. Nie pieprzę, tylko kocham, rozumiesz? To był najpiękniejszy seks w moim życiu, w tych moich fantazjach, nigdy nie miałam takiego naprawdę. Albo wyobrażałam sobie, jak napadają nas jakieś typki, a on mnie ratuje, wali ich po mordach, jak jakiś Bruce Lee. No, mówię ci, wtedy grali Wejście smoka, pamiętam, i chłopaki udawali, że ćwiczą