Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
Wstał energicznie i złapał ucho torby. - Trzymaj. I pilnuj mi tego.
Wyszedł z bramy. Stanął w pełnym słońcu i uśmiechnął się - blado, ale bardzo, bardzo dzielnie.
I szybko pomaszerował do bramy.
Blaszany jej łoskot oznajmił Aurelii, że Konrad opuścił już podwórze. Wtedy szybciutko wybiegła za nim, wlokąc torbę, pognała przez kocie łby podwórka i szarpnęła za skrzydło bramy.
Konrad stał z głupią miną na chodniku i rozglądał się w lewo i w prawo. Ulica natomiast była pusta, jeśli nie liczyć dwu starszych pań, wychodzących powoli z budynku poczty położonego naprzeciwko.
- I co? Poszli sobie? - spytała Konrada.
Jak on się rozgniewał na
Wstał energicznie i złapał ucho torby. - Trzymaj. I pilnuj mi tego.<br>Wyszedł z bramy. Stanął w pełnym słońcu i uśmiechnął się - blado, ale bardzo, bardzo dzielnie.<br>I szybko pomaszerował do bramy.<br>Blaszany jej łoskot oznajmił Aurelii, że Konrad opuścił już podwórze. Wtedy szybciutko wybiegła za nim, wlokąc torbę, pognała przez kocie łby podwórka i szarpnęła za skrzydło bramy.<br>Konrad stał z głupią miną na chodniku i rozglądał się w lewo i w prawo. Ulica natomiast była pusta, jeśli nie liczyć dwu starszych &lt;page nr=151&gt; pań, wychodzących powoli z budynku poczty położonego naprzeciwko.<br>- I co? Poszli sobie? - spytała Konrada.<br>Jak on się rozgniewał na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego