po czym otrzepuje się i dalej chodzi dumny. Jeszcze<br>krew kapie z jego odrąbanej szyi, znacząc ślad od pniaka do izby, gdy<br>go wujek Stefan niesie za łapy w swojej wielkiej ręce, tłumacząc jak<br>samemu sobie, nie rzucaj się, ty nagła, przecież już nie żyjesz. Ale<br>kiedy staje w progu, kogut znowu rozpościera skrzydła, jakby chciał się<br>nimi zaprzeć o futrynę. Trzymaj go, bo mi krwią ściany obryzgasz,<br>krzyczy wujenka Jadwinia, a dopiero bielone. Ano, mówię mu, żeby się<br>nie rzucał. Co mu mówisz?! Co mu mówisz?! Łeb mu uciąłeś i mu mówisz!<br>Wujek ze złością ciska koguta do cebrzyka.<br> O