Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
gdy
nagle zobaczył przez szybę drzwi, że w następnym wagonie,
gdzie jechał Stramka, gorączkowo kręcą się żandarmi. Instynkt
mówił mu, że jest coś niedobrze, ale nadal obserwował
sytuację. Po chwili z tamtego wagonu przyszedł jakiś Węgier,
Józek zagadnął go w ojczystym języku, co się tam dzieje, że
kręci się tylu "kogutów". Nieznajomy odrzekł, że legitymują
podróżnych, aresztowali już jakiegoś Polaka i jeszcze kogoś
szukają.
"No, to pewno Stramka wpadł! Muszę natychmiast uciekać" -
zdecydował. Szybko przeszedł na tył pociągu. Miał
szczęście, gdyż dojeżdżali do jakiejś stacji kolejowej i pociąg
zwalniał bieg. Józek spojrzał przez okno. Po peronie kręcili się
żandarmi. "Nie ma
gdy<br>nagle zobaczył przez szybę drzwi, że w następnym wagonie,<br>gdzie jechał Stramka, gorączkowo kręcą się żandarmi. Instynkt<br>mówił mu, że jest coś niedobrze, ale nadal obserwował<br>sytuację. Po chwili z tamtego wagonu przyszedł jakiś Węgier,<br>Józek zagadnął go w ojczystym języku, co się tam dzieje, że<br>kręci się tylu "kogutów". Nieznajomy odrzekł, że legitymują<br>podróżnych, aresztowali już jakiegoś Polaka i jeszcze kogoś<br>szukają.<br> "No, to pewno Stramka wpadł! Muszę natychmiast uciekać" -<br>zdecydował. Szybko przeszedł na tył pociągu. Miał<br>szczęście, gdyż dojeżdżali do jakiejś stacji kolejowej i pociąg<br>zwalniał bieg. Józek spojrzał przez okno. Po peronie kręcili się<br>żandarmi. "Nie ma
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego