Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
w głowie i każdego wystrychnęłaś na dudka. Albo to nie widziałam, co się wyprawia. Droczyłaś się z nimi jak kotka. A mężczyźni tego bardzo nie lubią. Już lepiej było wybrać jednego, a nie ośmieszać wszystkich pospołu.
- Rad nie potrzebuję. Sama wiem, jak mam postępować z mężczyznami.
- Wiesz, wiesz. Najpierw ich kokietujesz, a potem nimi pomiatasz, to ty potrafisz. A ten biedny Stiopa chodził jak stuknięty w ciemię. Zresztą pięciu ich było co najmniej.
- Czterech - poprawiła Rachela. - Tylko czterech.
- To mało? Inna na jednego nie może się doczekać, a ty, pannico, przebierasz jak w korcu jabłek i na każdego kręcisz nosem.
- Co
w głowie i każdego wystrychnęłaś na dudka. Albo to nie widziałam, co się wyprawia. Droczyłaś się z nimi jak kotka. A mężczyźni tego bardzo nie lubią. Już lepiej było wybrać jednego, a nie ośmieszać wszystkich pospołu.<br>- Rad nie potrzebuję. Sama wiem, jak mam postępować z mężczyznami.<br>- Wiesz, wiesz. Najpierw ich kokietujesz, a potem nimi pomiatasz, to ty potrafisz. A ten biedny Stiopa chodził jak stuknięty w ciemię. Zresztą pięciu ich było co najmniej.<br>- Czterech - poprawiła Rachela. - Tylko czterech.<br>- To mało? Inna na jednego nie może się doczekać, a ty, pannico, przebierasz jak w korcu jabłek i na każdego kręcisz nosem.<br>- Co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego