koralowe mijając chwasty,<br>Na salamandrę napadł znienacka,<br>Zgniótł łeb jej twardy w kolczastych mackach,<br>Lecz zanim jeszcze żer swój przetrawił,<br>Smok siedmiogłowy nagle się zjawił.<br>Pełzał dokoła ze dwie minuty,<br>Podniósł swój ogon w łuskę zakuty<br>I tym ogonem niby maczugą<br>Jaszczura po łbie walił tak długo,<br>Aż go ogłuszył, kolce obkruszył,<br>Pożarł i dalej przed siebie ruszył.<br>Wtem ujrzał pocisk pana Soczewki.<br>Rzekł pan Soczewka: "To nie przelewki,<br>Smok mnie przeraża swoim wyglądem,<br>Potwór ten zniszczy atomosondę!<br>Musimy zmykać i zejść mu z drogi."<br><br>Pocisk wyciągał stalowe nogi,<br>Biegł ulicami pustego miasta,<br>Lecz smok co chwila przed nim wyrastał.<br>Porisk