było chałupy. Oni se nakładli w lesie ogień i pozlegali kole niego nogami ku ogniu, a głowami od ognia. Każdy se głowę płaszczem owinął, co nie było żadnemu głowy widać. <br>Jak przyszło o północy, przyszła potwora, kiera straszyła. Oni wszyscy spali, jeny jeden nie. Potwora się dziwowała na to koło kole tego ognia i powiadała: <br>- Jach jest potwora, ale tu jeszcze większa potwora, bo same nogi, a głowy żadnej. Boch już przeszła trzydzieści dwa wierszki, a jeszczech takowej drugiej potwory nie naszła. <br>I poszła precz. <br>Rano, jak powstawali, pytał się ich ten, co nie spał, jeśli wiedzą, wiela jest wierszków. Oni