sami domowi. Widząc tych dwoje ostatnich siedzących koło siebie przypomniałem sobie, co powiedział o nich Wieśniewicz: że są parą. Różnica wieku - ogromna. On musi mieć pod sześćdziesiąt, ona chyba ze trzydzieści. Pewnie, że i tak bywa. Niezależnie zresztą od tego, nie wydają się dopasowani. Ich rzecz, ale mieć podobną parę koło siebie, i jeszcze to wszystko pod okiem rodziny, to korci, atakuje wyobraźnię. Przynajmniej w tych momentach, kiedy się na nich patrzy<br>Rozmowa przy stole zdawkowa. Skąpa. Podtrzymuje ją Maliński. Najczęściej zwracając się do mnie.<br>- A cóż to pan, cały dzień poza domem? - A tak się złożyło. <page nr=74> - Biblioteka? - Nie, dziś nie. - Zwiedzanie