Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
kaszel i soczyste splunięcia. Ktoś tam mówił coś do siebie oraz chrypiał pustym jak gdyby gardłem. Polek podczołgał się kilka metrów i spytał cicho:
- Pan Staś?
- Aha - odezwał się czerwony ogieniek. - A kto tam badzia się po nocy?
- To ja, Polek od Linsrumów.
- No to chodź, dostaniesz zapalić. Polek usiadł koło pana Stasia, mieszkańca rudery Małpowskich. Pan Staś połowę życia przeleżał w szpitalach, lecząc rany odniesione w bójkach nożowniczych. W zeszłym roku poderżnięto mu gardło i odtąd mówił już tylko resztkami strun głosowych. Był to człowiek niezwykłej łagodności i Polek czuł się tu bezpiecznie.
- Umiesz kręcić bankrutki? - wycharczał pan Staś.
- Popróbuję
kaszel i soczyste splunięcia. Ktoś tam mówił coś do siebie oraz chrypiał pustym jak gdyby gardłem. Polek podczołgał się kilka metrów i spytał cicho:<br>- Pan Staś?<br>- Aha - odezwał się czerwony ogieniek. - A kto tam badzia się po nocy?<br>- To ja, Polek od Linsrumów.<br>- No to chodź, dostaniesz zapalić. Polek usiadł koło pana Stasia, mieszkańca rudery Małpowskich. Pan Staś połowę życia przeleżał w szpitalach, lecząc rany odniesione w bójkach nożowniczych. W zeszłym roku poderżnięto mu gardło i odtąd mówił już tylko resztkami strun głosowych. Był to człowiek niezwykłej łagodności i Polek czuł się tu bezpiecznie.<br>- Umiesz kręcić bankrutki? - wycharczał pan Staś.<br>- Popróbuję
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego