Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
komina czekałem dość długo, aż partner krzyknie, że mogę jechać, była cisza, szarpnąłem za linę, nie obciążona - zacząłem wołać o pomoc. Gdzie on jest?
- Spadł z Małej Galerii do Mnichowego Żlebu.
- Zabił się!
- Nie!
- Co mu się stało?
- Cicho, słyszycie? - W. Gąsienica Roj I pokazał w kierunku schroniska. W powietrzu kołował falujący głos syreny alarmowej. - Nowa robota albo się "nieboszczyk" znalazł - powiedział po chwili.
W przyśpieszonym tempie schodziliśmy stromymi polami śnieżnymi, trzymając na linkach akię, w której zawinięty w śpiwór zjeżdżał młody wspinacz. Noc w kominie nie minęła bez śladów - odmroził sobie ręce i nogi. Nad jeziorem spotkaliśmy się z idącymi
komina czekałem dość długo, aż partner krzyknie, że mogę jechać, była cisza, szarpnąłem za linę, nie obciążona - zacząłem wołać o pomoc. Gdzie on jest?<br>- Spadł z Małej Galerii do Mnichowego Żlebu.<br>- Zabił się!<br>- Nie!<br>- Co mu się stało?<br>- Cicho, słyszycie? - W. Gąsienica Roj I pokazał w kierunku schroniska. W powietrzu kołował falujący głos syreny alarmowej. - Nowa robota albo się "nieboszczyk" znalazł - powiedział po chwili.<br>W przyśpieszonym tempie schodziliśmy stromymi polami śnieżnymi, trzymając na linkach akię, w której zawinięty w śpiwór zjeżdżał młody wspinacz. Noc w kominie nie minęła bez śladów - odmroził sobie ręce i nogi. Nad jeziorem spotkaliśmy się z idącymi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego