Typ tekstu: Książka
Autor: Gomulicki Leon
Tytuł: Odwiedziny Galileusza
Rok: 1986
mi do ręki lunetę, ale wciąż jeszcze patrzyłem w dół. Nigdy nie widziałem stołowego z takiej wysokości. Wprawdzie pokój tonął w zielonkawo rozświetlonej mgiełce ulicznej, podbarwianej czerwienią lampki z kąta między oknem a drzwiami, a mimo to łatwo mogłem rozpoznać długie, płaskie plecy obiadowego stołu, który stąd wyglądał jak prom kołyszący się z lekka w mglistej poświacie. W równowadze utrzymywały go podpierające ze wszystkich stron oparcia krzeseł. Pod oknem świeciło się mętnym źródełkiem akwarium ze złotymi rybkami, a na parapecie doniczki z krzaczkami pelargonii, przeżarte rdzą przekwitania, imitowały zaczarowany lasek mirtowy. Po stronie przeciwległej, zacienionej ponurą bezbarwnością, spał na stojąco herbaciany
mi do ręki lunetę, ale wciąż jeszcze patrzyłem w dół. Nigdy nie widziałem stołowego z takiej wysokości. Wprawdzie pokój tonął w zielonkawo rozświetlonej mgiełce ulicznej, podbarwianej czerwienią lampki z kąta między oknem a drzwiami, a mimo to łatwo mogłem rozpoznać długie, płaskie plecy obiadowego stołu, który stąd wyglądał jak prom kołyszący się z lekka w mglistej poświacie. W równowadze utrzymywały go podpierające ze wszystkich stron oparcia krzeseł. Pod oknem świeciło się mętnym źródełkiem akwarium ze złotymi rybkami, <page nr=21> a na parapecie doniczki z krzaczkami pelargonii, przeżarte rdzą przekwitania, imitowały zaczarowany lasek mirtowy. Po stronie przeciwległej, zacienionej ponurą bezbarwnością, spał na stojąco herbaciany
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego