po kioskach już giną smaczne papeterie,<br>Na urlopy - sążniste. Tiulowe na ferie.<br>Czy już znają swą przyszłość: powiędłych w eksilu,<br>Bo epistolografów mamy tych "ex'' ilu?<br>Tak się w śmierć wybieramy - co śmiertelny powie,<br>Miliardy przeczuwają, trzykroć więcej to wie.</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>LIPIEC</><br><br>Znów słońcu się oddała. Maja cudzołóstwa<br>Znany uśmiech rozkoszy kołysze na ustach.<br>Samiec chodzi oślepły, próbuje, czy uda<br>Kolanem chudych postów wcisnąć się w jej uda?<br>Ale jakby taranem wyważał wierzeje,<br>Skoro stoją otwarte. Więc nie on bierze je.<br><br>Dzika zazdrość wydmowa. Z piaskiem toczyć bitwy,<br>Kułakami okładać wrzaskliwe rybitwy?<br>Szeptać coś, konstruować, posuwać umizgi,<br>Poważniej stać bez łyżki - głodnemu